Co też ludzie nie wymyślą. Okazuje się, że kreatywność ludzka jest niewiarygodna! Bez takich mi tutaj! Przykłady! A więc proszę bardzo…
Wystawiasz auto na jakimś portalu i odbierasz telefon:
– Halo! Aktualne jeszcze?
– Tak.
– Mam klienta na Pana auto. Zdecydowanego. (myślę sobie, że nieźle, zdecydowany klient, poważna sprawa, ho ho ho)
– No to niech zadzwoni do mnie.
– O nie, jestem pośrednikiem. Jak kupi mój klient, należy mi się prowizja 10%.
– Ale od czego 10%?
– Od ceny z ogłoszenia.
– A dlaczego nie transakcyjnej?
– Bo nie wiem za ile Pan sprzeda auto. ( No brzmi logicznie, he he he. Auto wystawione za 20.000 zł, spuszczę 1.000 zł kupującemu i mam zapłacić 2.000 zł pośrednikowi, a nie 1.900 zł. Wiadomo rachunki u pośrednika muszą się zgodzić!)
W sumie z ciekawości powiedziałem: niech tak będzie. Bo wiecie zaciekawiło mnie o co chodzi. W umówiony dzień podjeżdżają dwie osoby (kobieta i mężczyzna). Wysiadł facet.
– To jak jesteśmy dogadani? 10% dla mnie, od ceny z ogłoszenia.
– Ale jak to ma być płacone? Jakaś faktura?
– Człowieku, jaka faktura, mam klienta zdecydowanego. Z rączki do rączki od razu przy podpisaniu umowy. Jak nie będzie kasy, to Pani auta nie bierze. (Widzę, że poważny kontrahent się naraił, nie można straci okazji do obserwacji co się będzie działo. Idę w to!)
– No dobrze. (Mówię do biznesmena, który mocno lekceważąco kiwną ręką do kobiety siedzącej w aucie).
I tu się zaczęło. Negocjacje!
– To auto jest walone! Przekoszony jest cały tył!
– Mówi Pan o aucie sąsiada?
– Nie, tym. Cały był robiony. (stuka po błotnikach) Sama szpachla! (wrzeszczy)
– I co jeszcze?
– Góra 15 tysięcy damy za niego! Po co było jechać oglądać!
W tym czasie kobieta ogląda wnętrze i pyta:
– A fotelik Pan zostawia? (Bo wiecie, w aucie był fotelik dla dziecka)
– A chce Pani wozić nim dzieci? (Miło zagaduję. Z pięknym uśmiechem na twarzy)
– Mąż chce takiego bo całą rodziną się zmieścimy.
Ależ wtopa! Nagle stało się wszystko jasne. Mąż znalazł fajne auto. Dzwoni do sprzedawcy, że chce za pośrednictwo w sprzedaży auta za 20.000 zł kwotę 2.000 zł. Fajny dil. Taki filmowy! Wiecie i wszystko tak legalnie, z ręki do ręki! Chce za auto zapłacić 15.000 zł (bo to przecież złom! ?) Czyli w sumie uwzględniając prowizję to 13.000 zł. Dalej już nie szliśmy w naszych rozmowach, bo sprawa się rypnęła!
Ale myślę, że dalej byłoby tak, że w umowie chcieliby wpisać 15.000 zł lub nawet 20.000 zł. Argument byłby taki „Aby cena była taka jak w ogłoszeniu, aby Urząd Skarbowy się nie przyczepił”. Za jakieś 3 miesiące odebrałbym telefon z informacją, że auto miało wady i odstępują od umowy. Oni zwracają auto, a ja te 15 lub 20 tysięcy z umowy. I oczywiście koszty jakie ponieśli: opony, ubezpieczenie, przegląd, rejestrację itd. – jakieś 3-4 tysięcy.
Też tak miałaś/eś? ?
*Nissan 100NX – może nie wygląda tak jak CRX, Tigra, jednak ma genialną trójramienną kierownicę i zdejmowane dwie połówki dachu!