Media uwielbiają ferować wyroki. Coś się wydarzyło, jakieś zdarzenie, wypadek. Reporter w krótkim najwyżej kilkuminutowym materiale ustala, kto, co i jak. Od razu wiadomo kto jest winny i dlaczego.
Jak tak by było w rzeczywistości, to po co cały wymiar sprawiedliwości? W rzeczywistości nie jest tak prosto i łatwo. W swoim zawodowym życiu miałem kilka spraw szeroko czy wąsko komentowanych przez media i okazuje się, że rzeczywistość jest zgoła odmienna od relacji medialnych.
Zacznijmy od tego, że wpierw organy ścigania (policja, prokuratura) zbierają jak najszerszy materiał dowodowy, dokonują analizy, powołują biegłych z danego zakresu i na tej podstawie stawiane są zarzuty, a później kierowana jest sprawa do Sądu. W Sądzie odbywa się całe postępowanie dowodowe, zeznają świadkowie, oskarżony, oskarżeni, powoływani są biegli. Dopiero po przeprowadzeniu dowodów możliwe jest wydanie wyroku. Często trwa to minimum kilka miesięcy, a czasami i lat. Więc pojawia się pytanie, jak reporter w ciągu kilku minut na miejscu zdarzenia i rozmowami z losowymi osobami ma ustalić prawdziwy przebieg wypadku i jeszcze wysnuć z tego sensowne wnioski. To samo na dalszym etapie sprawy. Reporter bazuje tylko i wyłącznie na tym co powiedzą mu rzecznicy prasowi i jakieś przypadkowe osoby. Nigdy nie ma oglądu całej sprawy, dlaczego? Bo nie ma do niej dostępu. Dostępu do często dziesiątków tomów akt, w których znajdują się dowody. Reporter musi tak wszystko przedstawić, aby czytelnicy, słuchacze czy widzowie otrzymali jasny przekaz. Przekaz mówiący: kto, co, jak zrobił i ile za to grozi. Oczywiście zawsze oskarżonym grozi górna granica kary. Przecież to brzmi lepiej, niż jakiś tam mały wyrok.
Przejdźmy do praktyki. Często doniesienia medialne mijają się tak bardzo z rzeczywistością, że ma się wrażenie, że to inna sprawa. Broniliśmy z żoną klienta oskarżonego w dużej sprawie gospodarczej. Media podawały, że to zorganizowana grupa przestępcza. Nasz klient miał być jej hersztem. W mediach przekaz był jednoznaczny, winny, mafia, zgniją w więzieniu!!!! W jednym z artykułów – co ciekawe znajdujących się w aktach jako dowód (!) – można było przeczytać, że czynności operacyjne prowadzono bardzo długo, w ich trakcie rozpracowano zorganizowaną grupę przestępczą, która zgarnęła wiele milionów. Dodatkowo podano, że członków grupy ujęto na posesji, gdzie ukrywali się, a w akcji uczestniczyło aż 20 policjantów. Jaka była rzeczywistość? W skład rzekomej grupy przestępczej wchodzili właściciel firmy i jego kilku pracowników, a tym podawanym przez media, tajnym miejscem ukrywania się tej zorganizowanej grupy przestępczej była siedziba firmy, czyli adres dostępny w każdej bazie danych przedsiębiorców. Bo firma była legalnie zarejestrowana i policja po prostu przyjechała pod adres wynikający w KRS. Czy doszło do jakiegoś skazania? Nie. Dlaczego? Bo wcale to nie była „potężna mafia, która zgarnęła miliony” i stanowiła zagrożenie dla całego społeczeństwa. Zebrane dowody nie utrzymały się podczas procesu. Ale czy media o tym poinformowały? Czy po kilku miesiącach reporter sprostował swoje wcześniej ferowane wyroki i opinie. Oczywiście, że nie. Bo już dawno zapomniał o tej sprawie. Tak samo jak medium dla którego zbierał materiał.
W drugiej sprawie, gdzie oskarżonych było chyba z piętnaście osób. Oskarżeni i ich obrońcy nie mieścili się na największej sali krakowskiego sądu. „Mafia” miała wyłudzać kredyty, na grube miliony. Właściwie wszyscy zostali uniewinnieni. Dlaczego? Ponieważ akt oskarżenia obejmował całe spektrum osób, również pracowników, które były odpowiedzialne tylko za przyjmowanie w banku wniosków kredytowych. Te osoby za nic nie były odpowiedzialne, ani nie analizowały zdolności kredytowej, ani nie decydowały o przyznaniu kredytu. Ale na ławie było tłoczno. ?
Więc kiedy kolejny raz usłyszysz w telewizorze, że jakaś mafia, kto winny, ile będzie siedział, to pomyśl, że jest to tylko materiał, który ma przyciągnąć uwagę, a nie poinformować o faktycznych aspektach sprawy.
*Volkswagen Polo mk2 (86c) polift w nadwoziu określanym przez VW jako coupe. Ciekawostki są dwie. Pierwsza, to taka, że mk2 był produkowany aż przez 13 lat (!). Druga, to najmocniejsza wersja miała 116 KM, robiła setkę w około 8 sekund. To wszystko z silnika 1,3l ze sprężarką. Ok. 8 sekund do setki w 1986 r. to było coś. Podobne osiągi miało BMW 528i E28.