Kiedy człowiek ogląda te wszystkie filmy prawnicze, seriale wyobraża sobie, że praca adwokata jest niesamowicie ekscytująca. Całość dzieje się na sali sądowej. Są spektakularne przemowy, podchwytliwe pytania i nagle następuje dramatyczny zwrot dla najczęściej oskarżonego. Wychodzi z Sądu wolny i szczęśliwy. Adwokat w glorii i chwale, z miną zwycięzcy schodzi spektakularnymi schodami, wiecie, jak w Odessie.
No, i ty dziewczyno i chłopaku podejmujecie tę decyzję i oznajmiacie: Mamo, tato, już wiem, co chęć robić w życiu! Będę adwokatem”.
Jak to w życiu bywa rzeczywistość niekoniecznie jest taka filmowa. Dlaczego? Ponieważ większość filmów mocno mija się z rzeczywistością. Prawdziwe życie nie jest fotogeniczne. W Internecie po wpisaniu hasła „błędy w….” od razu wyskoczy szereg wpisów, artykułów czy opracowań odnośnie błędów jakich dopuścili się twórcy filmu czy serialu. Ja ze swojej strony dodam oczywiście moje trzy grosze. Nie w zakresie stroju, składu sędziowskiego itd., lecz w zakresie takich oczywistych oczywistości.
Moja wersja: Dla przykładu spójrzmy na sprawę karną. W filmie wszystko odbywa się na sali sądowej. To tam zdaniem filmowców wydarzają się te spektakularne rzeczy decydujące o losie bohatera. A jak jest w życiu? W życiu przed sprawą sądową toczy się przez wiele miesięcy czy też lat śledztwo lub dochodzenie. Jest to tzw. postępowanie przygotowawcze. Po tym dopiero sprawa trafia lub nie do Sądu. W filmie sprawa zawsze trafia do Sądu. Więc pojawia się moje pytanie: Gdzie był / była adwokat w trakcie postępowania przygotowawczego? Jasno z tego wychodzi, że jak mawia czasami Sąd „Obrońca nie podołał”, a przekładając na język zrozumiały dla ogółu, obrońca nie zrobił nic co zapobiegło postawieniu zarzutów jego klientowi.
Więc, jak to jest? W postępowaniu przygotowawczym adwokat nic nie zdziałał, aby potem spektakularnie wybronić swojego klienta przed Sądem? No, nie brzmi to wiarygodnie.