Ubezpieczyciele bardzo mocno w korespondencji do klientów, ale również i przed sądem eksponują swoją eksperckość i profesjonalizm.
Z korespondencji jaką czytam codziennie wynika, że materiał przygotowany przez likwidatorów jest idealny, precyzyjny, a klient nie ma żadnego pola manewru. Jednak rzeczywistość jest często zgoła odmienna, wręcz druzgocąca dla ubezpieczycieli.
Przykładowo, ubezpieczyciele forsują wersję, że to oni decydują jak należy wyrównać szkodę poszkodowanego. Tymczasem, zgodnie z przepisami, to od wyboru poszkodowanego zależy jej sposób wyrównania. Przyjrzyjmy się przepisom.
Art. 363 § 1 kodeksu cywilnego mówi „Naprawienie szkody powinno nastąpić, według wyboru poszkodowanego, bądź przez przywrócenie stanu poprzedniego, bądź przez zapłatę odpowiedniej sumy pieniężnej. (…)”. Czyli jasno z tego przepisu wynika, że to poszkodowany decyduje jak ma być zlikwidowana szkoda oraz, że nie ma potrzeby naprawy pojazdu, aby ubezpieczyciel wypłacił godziwe pieniądze. Tymczasem klient najczęściej słyszy, bądź czyta w korespondencji, że w gotówce dostanie np. 5.000 zł, a jak chce dostać wyższe odszkodowanie musi naprawić pojazd i dopiero wówczas przedstawić rachunki lub, co ma miejsce częściej, naprawić go bezgotówkowo. Takie stanowisko nie znajduje poparcia w treści powyższego przepisu. Kluczem jest sformułowanie powyższego przepisu mówiące „…zapłatę odpowiedniej sumy pieniężnej.”.
Podsumowując, odpowiednia suma pieniędzy, to kwota pozwalająca na przywrócenie pojazdu do stanu sprzed wypadku, ale nie w sposób preferowany przez ubezpieczyciela, czyli najtańszym kosztem. Chodzi o profesjonalną naprawę, dobrymi częściami i przy zastosowaniu rynkowych stawek za robociznę. Kwota ta, ma na taką naprawę pozwolić, niezależnie od tego czy klient naprawia pojazd od razu, za miesiąc, czy też nie będzie tego robił w ogóle.
*Mały Fiat – kiedyś stały na każdym rogu, teraz w ruchu ulicznym praktycznie pozostały pojedyncze sztuki. To już auto zlotowe.