Tak, podobają mi się auta z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Ale na pewno jestem daleki od tego, aby powiedzieć „Kiedyś to były prawdziwe auta”.
Ten już klasyczny tekst ze spotkań rodzinnych: „Kiedyś to były prawdziwe auta. Nie to co teraz. Wujek Staszek miał Mercedesa, nic się z nim nie działo. Taksówkarz go od niego odkupił i dalej jeździ. A w zamian tego wujek kupił Sandero i się zepsuło!”. A jak to jest w rzeczywistości?
Generalnie opinia internautów jest taka, że teraz auta to jednorazówki, przejadą 100.000 km i padną. Nic dobrego. I ta wszechobecna nowoczesność…
Nikomu nie podobają się te nowoczesne ekrany, tablety zamiast standardowej konsoli, a do tego brak klasycznych wskaźników. Każdy to krytykuje, ale jednak ludzie kupują te nowocześnie wyposażone auta. Kto w takim razie najbardziej krytykuje te rozwiązania? Ci, co kupili tak wyposażone auta, czy też może ci co ich nie kupują i szukają wymówki?
Generalnie jestem oczarowany techniką pod każdą postacią. Ktoś to musiał wymyślić, a następnie zastosować. Ile jest włożone w to pracy! Dajmy na to te wskaźniki. Można mieć różne ich wersje! Kiedyś rozbierałeś deskę rozdzielczą, aby wsadzić sobie białe tarcze zegarów. Teraz naciskasz guzik i masz jak chcesz. Każdego dnia możesz mieć inny. Co w tym złego? Co więcej, może Ci się tam wyświetlać nawigacja, różne dane z komputera. Ma to sens. Aprobuję to.
Jeszcze w kwestii wyświetlacza zamiast wskaźników. Pamiętam pierwsze spotkanie z S-klasą z Night Vision. Ten noktowizor, kiedy widzisz przedmioty, osoby jeszcze nieoświetlone światłami auta! Niesamowite! Genialna sprawa! Teraz w 508 Peugeota można to mieć. Swoją drogą, gdyby nie ekran zamiast wskaźników, gdzie obraz z noktowizora miałoby się wyświetlać? Na konsoli centralnej? A nie, bo przecież powszechna jest krytyka „tabletów” na górze deski. Źle to wygląda! To na dole, koło dźwigni zmiany biegów? Rozwiązanie to straci wówczas swoją użyteczność.
Drugi taki gadżet elektroniczny, który zrobił na mnie kolosalne wrażenie to ekran centralny w którymś z Range-Roverów. Ten, co kierowca widzi coś innego, a pasażer obok coś innego. Niby drobna rzecz, a cieszy.
Ale są też rzeczy, których nie rozumiem, jak np. oświetlenie ambientowe, podświetlenie nóg. Te jego możliwości personalizacji. Po co to? Jedyne co mi przychodzi do głowy, to ma to sens, kiedy jedziesz z modelką w mini. Jednak czy zdarza się to tak często?
Co do wyposażenia aut mam taką obserwację. Często auta określane jako premium, które z założenia mają być luksusowe, są po prostu wyposażone skromnie, by nie rzec wręcz biednie. Koło domu parkują dwa Mini R56, czyli stosunkowo młode. Z zewnątrz prezentują się świetnie. Jednak kiedyś spojrzałem do wnętrza, a tam w środku kierownica nie ma skóry, jeden nawet ma takie malutkie radio, nie jakiś tam wielki kolorowy ekran multimedialny. Zaskakujące. Szczególnie, jak porówna się z autem z drugiego końca skali, takim Hyundaiem i20. Stoją na tym samym rogu. Jednak i20 dopakowane jest pod sufit. Właściciel mówił, że ma nawet podgrzewaną kierownicę. Więc okazuje się, że mamy klientów na najtańszą wersję ekskluzywnego Mini, jak i na najdroższą wersję najzwyklejszego Hyundaia i20. Nie zdawałem sobie z tego sprawy.
*Mazda Xedos 6 miała dwa silniki do wyboru: 1,6l i 2.0l. Ten drugi jest ciekawszy ponieważ ma 6 cylindrów (tak, sześć cylindrów!) w układzie V. Kiedyś to były czasy…:-)