Każdy sąd ma jakąś specyfikę, coś co powoduje, że wchodząc człowiek czuje się onieśmielony. Nie wie gdzie ma iść.
Jeśli bywasz w Sądzie bardzo często to już wiesz, jak się poruszać. A patrząc z perspektywy kogoś nieobeznanego w krakowskich sądach można się zgubić.
Więc pokrótce. W Krakowie są budynki o oznaczeniach A, B, C, D, E potem nie ma nic i jest nagle budynek oznaczony K i L, pojedyncze wydziały są w dwóch innych lokalizacjach, i jest Sąd Apelacyjny. Wyobraźmy sobie sytuację, że w budynku B na parterze zbłąkana strona pyta gdzie jest sala K-112. Najprościej to „wyjdzie Pan do budynku E, pójdzie w lewo do samego końca i dojdzie Pan do budynku K na wysoki parter”. Ale osobie tej się spieszy więc problemem będą bramki, na których się stoi. Więc aby je minąć może powiedzieć tak: „Wyjdzie Pan z budynku B do budynku E, następnie klatką schodową trzeba iść na pierwsze piętro, tam skręci w prawo i pójdzie do końca, dojdzie Pan do budynku K od razu na pierwsze piętro”.
Sprawa komplikuje się bardzo mocno, kiedy klient porusza się na wózku. W Krakowie jest masa schodów do przejścia. I w części A, B, C, D, E jest tylko jedna winda, do której wejdzie wózek inwalidzki. Nasza droga z budynku B do K musi odbyć się jeszcze inaczej, tj. niskim parterem ponieważ tylko tam jest pochylnia dla wózków. Akurat winda była mocno oblegana i cała podróż zajęła nam jakieś 15 minut. Jaki z tego morał? Warto przyjść do Sądu dużo wcześniej, ponieważ zawsze może nas spotkać niespodzianka pod postacią zmiany Sali.